Kronika Anonima zwanego Gallem obejmuje okres ponad dwóch wieków, jeśli liczyć legendarnych przodków Mieszka I, a 125 lat, jeśli wziąć pod uwagę początek panowania pierwszego historycznego władcy Polski. Jest więc oczywiste, że w tak długim okresie musiały zajść zmiany w strukturze armii piastowskiej i sposobach wojowania.

Podstawową kwestią jest tu sprawa drużyny książęcej. Wokół tego problemu koncentruje się najwięcej kontrowersji w historiografii wojskowej. Większość autorów zgadza się, że należy zastosować cezurę lat 30. XI w. – o ile wcześniej można mówić o istnieniu drużyny książęcej w kształcie zbliżonym do opisu Ibrahima ibn Jakuba (tj. drużyny składającej się z 3 tys. pancernych, pozostających na utrzymaniu Chrobrego), o tyle w okresie następnym drużyny takiej już nie ma bądź następuje jej szybki rozkład. Podział ten odpowiada w zasadzie podziałowi, jaki przyjął się w historiografii: na pierwsze i drugie państwo piastowskie.

Historycy dzielą drużynę na „młodszą” i „starszą”. Tę pierwszą tworzyli dostojnicy będący dowódcami, naczelnikami grodów itp. Drużyna „młodsza” miała składać się z wojowników, tworzących rodzaj stałych sił zbrojnych. Część z nich towarzyszyła księciu, inni stacjonowali w grodach.

Drużyna straciła swój prymat w polskich siłach zbrojnych podczas wielkiego kryzysu monarchii piastowskiej w XI w. Być może jedną z przyczyn ówczesnego osłabienia władzy centralnej był fakt, że potęga militarna drużyn możnowładczych dorównywała już książęcej.

W czasach Krzywoustego skład wojska był zróżnicowany. Obok hufca nadwornego księcia, o którym wspomina Gall, istniały także oddziały możnowładcze. Gall pisze o hufcu gnieźnieńskim; być może chodzi o oddział arcybiskupa gnieźnieńskiego. Wojewoda Skarbimir, który ukrył się w zasadzce bez wiedzy Bolesława, także musiał dysponować swoim oddziałem, choć trudno powiedzieć, czy nim tylko dowodził, czy stanowił on jego własny oddział. Za możliwością, że był to oddział palatyński Skarbimira, może świadczyć inny fragment Galla, w którym pisze on, iż wojewoda „wkroczył ze swoimi towarzyszami broni na Pomorze […]”. Szacuje się, że książę mógł dysponować ok. 4 tys. zbrojnych, dla których służba wojskowa stanowiła profesję.

Nie sposób przedstawić tu całości dyskusji, dotyczącej problemu drużyny. Poszczególni autorzy prezentują własne oszacowania co do jej liczby oraz proporcji jazdy do piechoty. Niektórzy negują wręcz istnienie jazdy jako znaczącej formacji wojskowej w początkach państwa polskiego. Większość jednak historyków stoi na stanowisku, że jazda spełniała dużą – jak dużą, to kwestia dyskusyjna – rolę w tamtym okresie. Część historyków wreszcie przyjmuje, że trzytysięczna drużyna Chrobrego z relacji Ibrahima ibn Jakuba to wyłącznie jazda. Kwestia liczebności jazdy jest istotna także dlatego, że według zgodnych opinii badaczy, była ona lepiej uzbrojona od piechoty, a więc miała dużą wartość bojową.

Oprócz drużyny, a później innych formacji wojska, które można by określić mianem zawodowego, istniał też powszechny obowiązek obrony kraju, czyli pospolite ruszenie. Dodatkową kwestię stanowiły powinności mieszkańców na rzecz obronności.

Pospolite ruszenie wywodziło się z epoki przedpaństwowej. Tylko w wyjątkowych wypadkach zwoływano je z obszaru całego kraju; zazwyczaj jedynie z terenu dzielnicy zagrożonej najazdem. Możliwe także, że powoływano tylko wybranych ludzi, w liczbie zależnej od liczby ogółu ludności.

Jak liczne mogło być pospolite ruszenie za pierwszych Piastów? Badacze wysuwają różne przypuszczenia. W większości wychodzą od oszacowania liczby mieszkańców ówczesnego państwa polskiego. Andrzej F. Grabski przyjmuje, że na wezwanie stawiał się co piąty-szósty ojciec rodziny[1]. Natomiast Henryk Łowmiański, biorący pod uwagę nie tylko warunki demograficzne, ale także możliwości ekonomiczne kraju, określał ten wskaźnik jako jeden na dziesięć[2]. Ponieważ zaludnienie Polski w czasach Bolesława Krzywoustego szacuje się na ok. 1,3 mln ludzi, maksymalna wielkość armii, jaką kraj mógł wystawić, wynosiła zapewne niewiele ponad 20 tys.

Do obciążeń, jakie ponosiła ludność kraju, niezależnie od osobistej służby wojskowej, należały, między innymi: stróża (początkowo polegała na posyłaniu załóg do warowni; później została zamieniona na daninę), pogoń (uczestnictwo w pościgu za nieprzyjacielem na swoim terenie), naprawa grodów i umocnień, dostarczanie zaprzęgów. Obciążenia te, zdaniem badaczy, były znaczne.

Z czasem rola pospolitego ruszenia malała. Jak można się przekonać, czytając kronikę Galla, Bolesław Krzywousty korzystał najczęściej z niewielkich, doborowych oddziałów. Miało to swoje uzasadnienie w niedostatkach formacji chłopskich, wynikających z ich formy organizacyjnej. Niedostatki te starano się nadrobić taktyką, nie zawsze wszakże z dobrym skutkiem.

Konkludując, można stwierdzić, iż wojsko, którym dysponował Bolesław Krzywousty, różniło się znacząco od tego z wieków X i XI. Wynikało to z feudalizacji stosunków między księciem a możnymi, co skutkowało rozbudową ich własnych oddziałów przybocznych. Jednocześnie liczebność drużyny książęcej ulegała zmniejszeniu, aż w końcu przekształciła się ona w hufiec nadworny.

Wczesnośredniowieczni władcy chętnie – czy to w obronie, czy też kiedy występowali jako napastnicy – korzystali z pomocy obcych wojsk posiłkowych. Czynili to także Piastowie, począwszy, co najmniej, od Mieszka I. W 1091 r. Władysław Herman „przyzwawszy z Czech trzy hufce na pomoc”, uderzył na Nakło, ale bez sukcesu. Z kolei, w kilka lat później, sam Władysław Herman stanął w obliczu walki ze swym synem, Zbigniewem, wspieranym przez Pomorzan. Co ciekawe, Gall nie przytacza ani jednego przykładu korzystania z obcych wojsk posiłkowych przez Bolesława Krzywoustego. Trudno orzec, dlaczego, skoro w owych czasach nie było to niczym niezwykłym, ani niewłaściwym.

Wiele zagadnień wojskowości wczesnopiastowskiej jest dość dobrze zbadanych, wiele innych wywołuje wciąż gorące polemiki i wymaga dalszych badań. Należą do nich tak podstawowe zagadnienia, jak kwestia liczebności polskich sił zbrojnych, ich składu społecznego i – w najwcześniejszym okresie – etnicznego. Problem stanowi określenie czasu rozkładu drużyny książęcej i powstania warstwy rycerskiej, co wiąże się z kwestią nadań feudalnych dla możnowładców i członków drużyny „starszej”. Jeśli chodzi o kwestie obronności, dość dobrze rozpoznany jest okres budownictwa drewnianego, natomiast wciąż niezbyt jasno rysują się początki budowy umocnień kamiennych, co wymaga dalszych badań. To samo dotyczy wałów wzdłużnych, z których najbardziej znane są wały śląskie. Ich niepewna chronologia nie pozwala na wyciągnięcie wniosków, co do roli, jaką odegrały w obronie polskiej granicy zachodniej. Ponadto ich długość wyklucza możliwość obsadzenia ich wojskiem, co stawia pod znakiem zapytania ich przeznaczenie.


[1] A. F. Grabski, Polska sztuka wojenna w okresie wczesnofeudalnym, Warszawa 1959, s. 50–51.

[2] H. Łowmiański, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. III, Warszawa 1967, s. 460–462. Przy takim wskaźniku liczba wojska, jaką mogła wystawić wówczas Polska, nie przekraczałaby 18 tys.