Sezon na depresję
Kiepski nastrój, zniechęcenie, apatia – przytrafiają się każdemu z nas. W większości przypadków mijają po pewnym czasie, zgodnie z rytmem sukcesów i porażek dnia codziennego. Niekiedy jednak stany takie mogą się pogłębić, skumulować i doprowadzić do przekroczenia granicy między złym samopoczuciem a depresją. Niebagatelną rolę odgrywa tu pora roku. W naszej strefie klimatycznej najniebezpieczniejsza jest jesień, szczególnie ta szara, bura, deszczowa, pozbawiona słońca. Sprzyja ona tak zwanej depresji sezonowej. Niekorzystnym okresem jest również początek roku. Osoby, które z takiego czy innego powodu są załamane, nie widzą w nowym roku nic optymistycznego. Wręcz przeciwnie – obawa przed nadchodzącymi problemami może przerodzić się w strach, paraliżujący jakiekolwiek działanie.
To, co zwykle potocznie nazywamy depresją, stanowi najczęściej tylko przejaw chwilowego przygnębienia. Prawdziwa depresja – z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę – jest chorobą, i to poważną. Może doprowadzić do samobójczej śmierci; uważa się ją również za jedną z głównych przyczyn zaginięć. Jest to przecież, bądź co bądź, choroba psychiczna, o podłożu emocjonalnym, czym odróżnia się od chorób takich jak choćby schizofrenia, mających swoje źródło w zaburzeniach procesów myślowych.
Profilaktyka w przypadku depresji jest kwestią mocno wątpliwą. Na wystąpienie tej choroby mają bowiem wpływ zarówno czynniki zewnętrzne, jak i wewnętrzne. To samo negatywne doświadczenie może u jednej osoby wywołać chęć działania celem zniwelowania jego ujemnych skutków, podczas gdy u innej – paraliż decyzyjny, wycofanie się, strach. Zależy to od cech osobniczych, a ponadto, nawet w przypadku osób podatnych na depresję jakieś przykre wydarzenie może doprowadzić do ataku choroby, natomiast inne, równie nieprzyjemne, może zostać zignorowane. Nie ma tu żadnych reguł.