Od zarania cywilizacji człowiek kształtuje swoje środowisko. W coraz większym stopniu i z coraz gorszym skutkiem, czego przejawem zanieczyszczenie powietrza, efekt cieplarniany i dziura ozonowa. Uczeni twierdzą, że z chwilą, gdy człowiek rozpoczął kształtowanie środowiska w skali globalnej, przestał podlegać prawom ewolucji, czyli środowisko przestało przekształcać człowieka jako gatunek. Ale czy może kształtować go jako jednostkę? Zawęźmy pojęcie środowiska do codziennego otoczenia każdego z nas – mieszkania, domu, miejsca pracy, ubioru. Warto sobie postawić pytanie, czy te elementy wpływają na to, jacy jesteśmy, a jeżeli tak – to czy możemy z kolei wpływać na nie, by w ostatecznym rozrachunku wpłynąć na samych siebie?

 

Ciekawej odpowiedzi dostarcza feng shui, starożytna chińska sztuka aranżacji przestrzeni. Oparta jest na tantrycznym buddyzmie tybetańskim, taoizmie. Człowiek według niej stanowi cząstkę całości, poddającą się różnorakim oddziaływaniom i oddziałującą na inne cząstki. Podstawowym polem działalności ekspertów feng shui jest przestrzeń mieszkalna. Najogólniej ujmując, chodzi o wypełnienie domu energią korzystną dla mieszkańców. Można to uczynić na wiele sposobów, począwszy od projektowania najkorzystniejszego kształtu mieszkania czy domu. Jeśli jedno lub drugie już posiadamy, a kształt nie jest odpowiedni, można to skorygować. Konsultant feng shui rozpoczyna od określenia różnic między układem mieszkania, a schematem ba-gua (jest to model przepływu i działania życiodajnej energii chi). Stwierdziwszy, że kształt mieszkania odbiega od siatki ba-gua, sprawdzamy jakiej strefy brakuje. Przykładowo, jeśli nie ma strefy związków międzyludzkich, może to stanowić przyczynę naszych kłopotów towarzyskich czy rodzinnych. Jeśli brak strefy zdrowia – może to powodować problemy zdrowotne.

Brakujące strefy energetyczne można uzupełnić, a istniejące wzmocnić poprzez zastosowanie np. przedmiotów odbijających światło lub świecących (lustra, kryształowe kule, światła), obiektów wydających dźwięk (dzwony, zasłony wydające dźwięk przy poruszaniu), organizmów żywych (kwiaty, akwaria), martwych obiektów ruchomych (bąki, fontanny, wiszące spirale) itd.

Najprostszym sposobem uzupełnienia braku jakiejś strefy jest powieszenie lustra na ścianie, za którą powinna znajdować się owa strefa. Może się zdarzyć, że kształt mieszkania „wychodzi” poza obrys ba-gua. Niektóre strefy są wtedy powiększone. Może być też i tak, że w strefie ognia mamy łazienkę, a więc element związany z wodą. Jest to niekorzystne. W feng shui rolę odgrywa wszystko: ustawienie poszczególnych mebli, kształt dachu, usytuowanie budynku względem drogi i elementów krajobrazu, a nawet… historia domu. Kto w nim przed nami mieszkał, jak mu się powodziło, jaką energię po sobie pozostawił. Fachowcy radzą więc, by unikać kłopotów od początku – wybierać dobry dom. Rzecz jasna, o ile można sobie na to pozwolić.

Niepoślednią rolę gra w feng shui kolor. Jest on przyporządkowany każdemu elementowi: ziemi – żółty; metalowi – biały, szary, srebrny; wodzie – czarny, niebieski; drzewu – zielony; ogniowi – czerwony. Używając odpowiednich kombinacji kolorów można podkreślić swoją osobowość lub spróbować ją zmienić. Jeśli chcemy dodać sobie energii, załóżmy coś zielonego, czerwonego lub purpurowego. Osoba wybuchowa powinna stonować swoje reakcje, nosząc się na czarno bądź zielono. Kolory mogą wpłynąć kojąco na nasze dolegliwości. Ubierając coś czarnego, ciemnoniebieskiego lub zielonego złagodzimy ból gardła. Różowy i zielony pomoże przy bólu głowy. Żołądek leczymy czerwienią i żółcią. Przydatność kolorów feng shui odkryjemy także w pracy. Jeśli jesteśmy bankierami, niebieski garnitur wywoła u klientów poczucie zaufania. Dla dziennikarzy najlepszy jest zielony, czarny i niebieski.

Na koniec ciekawostka. Jeśli nałożymy na mapę Polski siatkę ba-gua, widać, że występuje wyraźny brak w lewym dolnym rogu – w strefie wiedzy…