W sporze Japonii z Koreą Południową o Archipelag Liancourt Rocks nie chodzi o zasoby naturalne na lądzie czy w morskim dnie, ani o inne potencjalne profity. Konflikt ma raczej znaczenie symboliczne i jest podsycany przez nastroje nacjonalistyczne w obu krajach.

Wyspy Liancourt Rocks leżą na Morzu Japońskim pomiędzy Koreą Południową a Japonią. W języku koreańskim nazywane są Tok To lub Dok Do. W języku japońskim archipelag nazywany jest Takeshima. W 1849 r. francuscy wielorybnicy nadali mu europejską nazwę: Liancourt Rocks. Na archipelag składa się grupa 34 wysepek. Koreańczycy utrzymują na nich garnizon złożony z kilkudziesięciu żołnierzy obrony wybrzeża.

Zdaniem Japonii, Republika Korei nie przedstawiła nigdy podstaw dla swoich twierdzeń, jakoby objęła skuteczną kontrolę nad wyspami zanim uczyniła to w 1905 r. Japonia, która potwierdziła tym samym swoje zwierzchnictwo terytorialne nad archipelagiem. Co więcej, traktat pokojowy z San Francisco, z roku 1951, nie wymieniał wysp jako terytorium, które musi zostać zwrócone Korei, sankcjonował więc – w opinii Japończyków – fakt przynależności archipelagu do Japonii.

W wyniku jednostronnej decyzji, w roku 1952, Korea Południowa ustanowiła na Morzu Japońskim linię demarkacyjną, zwaną od nazwiska ówczesnego prezydenta Republiki Korei „linią Li Syng Mana”, umiejscawiającą Liancourt Rocks po stronie koreańskiej. Jednocześnie Koreańczycy rozmieścili na wyspach stały kontyngent wojskowy oraz rozpoczęli budowę rozmaitych obiektów infrastruktury militarnej i cywilnej.

Od początku sporu dochodziło na wyspach i otaczających je wodach do incydentów pomiędzy Japonią a Koreą Południową. Do pierwszych doszło już w 1953 r., kiedy japońskie jednostki floty zmusiły do ucieczki sześciu koreańskich żołnierzy z jednej z wysp, a na innej zatknęły japońską flagę. W odpowiedzi garnizon koreański został dozbrojony i odparł atak, zatapiając japońską jednostkę, na której zginęło lub odniosło rany 16 marynarzy.

W marcu 2005 r. cztery koreańskie myśliwce F-16 zostały wysłane nad archipelag celem odpędzenia japońskiego cywilnego samolotu, który wszedł w koreańską przestrzeń powietrzną. Samolot, jak się później okazało, należał do czołowego japońskiego dziennika „Asahi Shinbun” i celem jego lotu było zrobienie aktualnych zdjęć archipelagu.

W kwietniu 2006 r. dwie jednostki japońskiej obrony wybrzeża wypłynęły celem dokonania pomiarów dna morskiego w okolicy spornego archipelagu. Mimo, że strona japońska utrzymywała, iż dokonuje badań zgodnie z międzynarodowym prawem morskim i na polecenie Międzynarodowej Organizacji Hydrograficznej, prezydent Korei zagroził podjęciem zdecydowanego przeciwdziałania z użyciem wszystkich środków dozwolonych w świetle międzynarodowego prawa, ponieważ rząd japoński powinien zwrócić się najpierw do Seulu z prośbą o zgodę. W okolice archipelagu Koreańczycy wysłali 18 okrętów patrolowych.

Incydent został zażegnany, jednak w jego wyniku rząd Korei Południowej opracował pięcioletni plan zwiększenia kontroli nad spornym archipelagiem. Środki mają zostać przeznaczone na modernizację garnizonu, badanie ekosystemu oraz poszukiwanie naturalnych zasobów podmorskich. Tokio nie zajęło stanowiska wobec tej inicjatywy.

Nieustannie również dochodzi do dyplomatycznych i politycznych zawirowań wokół kwestii przynależności wysp. W 2002 r. rząd koreański zaognił spór ogłaszając zamiar przekształcenia archipelagu w park narodowy. Dla Japonii byłoby to jednoznaczne z potraktowaniem wysp przez Seul jako swojego terytorium. Dalsza eskalacja nastąpiła w marcu 2005 r., gdy ambasador Japonii w Seulu określił sporny archipelag jako historycznie i prawnie należący do Japonii. Wypowiedź ta spowodowała protesty społeczeństwa koreańskiego. Latem tego samego roku koreańska państwowa spółka rozpoczęła wokół wysp poszukiwanie potencjalnych złóż ropy naftowej i gazu. Możliwość odkrycia nowych złóż surowców energetycznych zmotywowała Japonię do ponowienia swoich roszczeń terytorialnych.

Pierwsza wizyta urzędującego prezydenta Korei Południowej na wyspach miała miejsce w 2012 r. Po niej przyszły wizyty szeregu innych polityków koreańskich, w tym członków rządu oraz parlamentu. Każda z wizyt była oprotestowywana przez władze Japonii, zaś po wizycie prezydenta Japonia przesłała do Republiki Korei notę z propozycją przekazania sprawy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Korea odrzuciła propozycję. Należy dodać, że Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości ma prawo orzekania w sporze jedynie wówczas, gdy wszystkie strony zdecydują się na powierzenie mu sprawy.

Kwestia roszczeń terytorialnych dotyczących Liancourt Rocks stała się tematem wykorzystywanym przez nacjonalistyczne grupy japońskie do budowania atmosfery wrogości wobec północnego sąsiada. Z kolei, koreańskie ruchy nacjonalistyczne twierdzą, że obecna polityka zagraniczna Japonii jest kontynuacją militarystycznej polityki imperialnej.

Rząd amerykański nie zajmuje stanowiska w sporze, sugerując, że spór powinien być pokojowo rozwiązany pomiędzy dwoma państwami bez potrzeby angażowania organizacji międzynarodowych. Stany Zjednoczone nie uznają przynależności wysp do żadnego z państw, co wyłącza amerykańskie siły zbrojne z obowiązku ich obrony przed jakimkolwiek atakiem, do czego normalnie zobowiązane byłyby na mocy zarówno amerykańsko-japońskich, jak i amerykańsko-koreańskich umów sojuszniczych. Ostrożne stanowisko amerykańskie jest zrozumiałe, jako że stosunki japońsko-koreańskie „można określić jako jedne z najbardziej zawiłych w regionie Azji i Pacyfiku”.

Spór ma swoje chłodne i gorące fazy, jednak jak się wydaje nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa regionu tej miary, co na przykład ewentualny konflikt Chin z Tajwanem.