W latach 90. XX w., po upadku ZSRR, pozycja USA jako jedynego supermocarstwa wydawała się niezagrożona. Dopiero więc za prezydentury George’a W. Busha amerykańska administracja zaczęła zwracać baczniejszą uwagę na wzrastające w siłę Chiny, choć wciąż priorytetowo traktowano zaangażowanie Ameryki na Bliskim, a nie Dalekim, Wschodzie.

W Czteroletnim Przeglądzie Obronnym z 2001 r. wprowadzono termin dissuasion (odwodzenie) na określenie polityki wobec Chin. Miała ona polegać na odwodzeniu Chin od pokusy ataku na Tajwan i od wrogiej rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi. Zamierzano to uczynić poprzez przekonanie Chin, że wspólny potencjał militarny USA, ich sojuszników oraz Tajwanu jest tak wielki, iż ani inwazja na Tajwan, ani inne wrogie poczynania, nie mają szans powodzenia.

Skierowany w 2006 r. do Kongresu Stanów Zjednoczonych Doroczny Raport o Potędze Wojskowej ChRL (Annual Report to Congress. Military Power of the People’s Republic of China 2006) wyraźnie stwierdzał, że Chiny wkroczyły na drogę rywalizacji z USA i budują potęgę wojskową, która może zagrozić Tajwanowi i amerykańskim interesom w regionie Azji Wschodniej. Co prawda uznano, iż militarny potencjał chiński jeszcze nie stanowi niebezpieczeństwa dla USA, lecz może się to zmienić w niedalekiej przyszłości.

Powstały w jedenaście lat później doroczny raport z 2017 r. (Annual Report to Congress. Military and Security Developments Involving the People’s Republic of China 2017) jest znacznie bardziej alarmistyczny w tonie. Stwierdzono w nim, że w roku 2016 siły zbrojne Chin rozpoczęły wdrażanie szeroko zakrojonych reform będących ostatnim etapem długoterminowego programu modernizacji. Reformy wojskowe mają na celu nie tylko zwiększenie zdolności Armii Ludowo-Wyzwoleńczej do prowadzenia operacji na większych odległościach od Chin kontynentalnych, ale także wzmocnienie kontroli partii komunistycznej nad wojskiem.

W podobnym duchu obawy te wyrażono w najnowszym raporcie, z roku 2021 (Annual Report to Congress. Military and Security Developments Involving the People’s Republic of China 2021).

Szczególne zaniepokojenie w Waszyngtonie budzą rosnące możliwości Chin do projekcji siły poza granice państwa. Amerykańscy stratedzy z niepokojem obserwują wzrost chińskich możliwości w dziedzinie prowadzenia cyberwojny, co w potencjalnym konflikcie zbrojnym mogłoby zniwelować przewagę militarną USA. Podejrzliwość wzbudza również współpraca wojskowa Chin z Rosją oraz rosnący potencjał Chin w technologiach kosmicznych czy konstruowaniu broni antysatelitarnej mogącej sparaliżować amerykańskie satelity telekomunikacyjne.

Niewykluczone jednak, że uzależnienie gospodarki amerykańskiej od Chin oraz znaczenie amerykańskiego rynku zbytu dla chińskich produktów sprawią, iż stosunki między obydwu krajami ułożą się na zasadzie zachowania status quo i unikania sytuacji konfliktowych. Chiny stałyby się wówczas – czego tak bardzo pożąda Waszyngton – stabilnym i przewidywalnym partnerem w Azji.

Japonia – choć stanowi mocarstwo gospodarcze – jest postrzegana przez Pekin nie jako równorzędny partner polityczny, lecz jako kraj zdominowany przez USA. Strategia Chin wobec Japonii określana jest jako restraining (powściąganie). Jednym z jej elementów jest wspieranie reżimu północnokoreańskiego jako przeciwwagi dla japońskiej potęgi w regionie. Innym – propagandowe kultywowanie pamięci o japońskiej agresji w latach 30. XX w.

Wydaje się, że w obliczu rosnącej potęgi Chin sojusz japońsko-amerykański będzie nabierał jeszcze większego znaczenia, zapewniając Stanom Zjednoczonym cennego sojusznika „u wrót” ChRL, a Japonii dając poczucie bezpieczeństwa. Choć trzeba pamiętać, że z punktu widzenia Chin amerykańsko-japoński sojusz jest elementem utrzymania dominacji USA na Zachodnim Pacyfiku i jest postrzegany w Pekinie jako hamulec wzrostu chińskiej potęgi, co – zdaniem władz chińskich – stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Choć niewątpliwie Stany Zjednoczone zdają sobie sprawę z malejącego dystansu pomiędzy potencjałem militarnym Państwa Środka a własnym, w wypowiedziach amerykańskich polityków co pewien czas pobrzmiewają akcenty nieco protekcjonalne. Na przykład, w 2011 r. ówczesny wiceprezydent Joe Biden stwierdził w czasie wizyty w Japonii, że w rozmowach z chińskimi przywódcami dał do zrozumienia, iż obecność militarna USA w regionie działa stabilizująco i pozwala rozwijać się chińskiej gospodarce. Wątpliwe, aby Chińczycy podzielali jego punkt widzenia.